poniedziałek, 30 września 2013

Pierwszy dzień na uniwerku

To był ten dzień. Po tygodniu oczekiwania na zajęcia, poznawania na nowo znanego już miasta oraz spotkań z przyjaciółmi i co tu dużo mówiąc ogólnego lenistwa, budzik ustawiony w komórce zadzwonił wcześniej niż bym tego chciał. Godzina 8.00 stała się godziną zero w poniedziałkowy poranek. Przecież nie można spóźnić się na oficjalne rozpoczęcie roku akademickiego na swoim nowym wydziale. Szczególnie, jeśli suma gości na tym przyjęciu wynosi dziewięć, bo tylu jest uczestników programu Darmasiswa na UNAIR. Tak więc niechętnie udałem się krokiem zmęczonego zombie do łazienki. Dojście tam zajęło mi dość długo, chyba zawiesiłem się gdzieś w połowie drogi. Z zamyślenia/zaspania (niepotrzebne skreślić) wyciągnął mnie kolega, który też dopiero co wstał. Przyczyną takiego stanu wcale nie była ostra impreza – która miała by na pewno miejsce w Polsce a zwykła rozmowa z około dziesięcioma osobami do … rana/późnej nocy. W sumie nawet nie wiem do której siedzieliśmy na korytarzu/schodach i rozmawialiśmy o Indonezji, Polsce, Bangladeszu, studiach ……. I jeszcze długo mógłbym wymieniać. Po dotarciu na miejsce okazało się, że miejscem naszych zajęć będzie mały budynek o dumnej nazwie Pusat Bahasa (centrum językowe). Niewątpliwym plusem całego uniwersytetu jest fakt, że wszystkie klasy są klimatyzowane. Centrum językowe to zbiór ośmiu małych, klas przystosowanych do małych, maksymalnie 15 osobowych grup. Te ciekawie pokolorowane klasy (od róży, przez pomarańcz do zieleni) mają dwa mankamenty. Numer jeden to zupełny brak okna i dopływu świeżego powietrza. Nie było by to zbyt uciążliwe, gdyby nie fakt, że przed wejściem do klasy ściągamy buty (dla wyjaśnienia, 35stopni, pełne buty i 12 osób w samych skarpetkach w klasie). Drugim problemem są ściany, a raczej technologia ich wykonania. Opieranie się, lub choćby delikatny nacisk może skończyć się niekoniecznie pożądaną (przez ucznia jak też i nauczyciela) wizytą w klasie obok, której towarzyszyć będzie lekki huk i dźwięk łamanej płyty gipsowej. Zgodnie z przewidywaniami, nie zostałem o tym poinformowany. Efektem braku informacji jest niewielkie zakrzywienie powłoki ściennej w jednej z pomarańczowych klas. Na szczęście niezbyt widoczne. Teraz czuję się prawie jak w liceum podczas tynkowania dziur w ścianie . Zajęcia dnia pierwszego nie były prowadzony w klasie, a w pokoju nauczycieli. Wszyscy cieszyliśmy się bardzo krótkimi przemowami sztuk 2 oraz bardzo długim czasem na delektowanie się tradycyjnym jedzeniem. Spodziewam się, że z takiego ułożenia czasu pomiędzy część oficjalną (podczas których dostaliśmy książki, „latarnie po Indonezji” a jedzenie odpowiadał nie tylko studentom, ale również wykładowcom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz